Dzika Mrówka i tajemnica Bursztynowej Komnaty
Andrzej PerepeczkoMamie swymi pomysłami i swoim zachowaniem się (choć po
prawdzie wszystkie pomysły były autorstwa Dzikiej Mrówki, a Jego
Brat był tylko wiernym, choć nieco powolnym ich wykonawcą), że
płacząc stwierdziła, iż ma wszystkiego dosyć i że nie może sobie
absolutnie z nieznośnymi chłopakami poradzić.
Na takie dictum Tata zdecydował się osobiście zająć synami
bliźniakami, a że pływał na statku i akurat nie mógł zejść na urlop,
postanowił zabrać chłopców w rejs, żeby ich „mieć na oku”.
Popłynęli tedy statkiem we trójkę: Tata, Dzika Mrówka i Jego Brat.
Przed samym odjazdem Mama, którą chłopcy i Tata nazywali Micią,
wcale nie była taka pewna, czy tak naprawdę „miała wszystkiego
dosyć” i czy pomysł zabrania chłopców na statek byt najlepszym z
życiowych pomysłów Taty.
Statek w swym rejsie odwiedził kolejno Londyn, Sewillę w Hiszpanii,
Safi w Maroko i port Kaolack w Senegalu. Londyn zwiedzili chłopcy
dość dokładnie, ale najbardziej podobało im się muzeum techniki, do
którego wielokrotnie wracali. W Sewilli byli na walce byków, która
jednak nie bardzo im do gustu przypadła. W tejże samej Sewilli
zauważyli podejrzany, ich zdaniem, statek o nazwie „Torro” i Dzika
Mrówka postanowił na własną rękę śledzić członków jego załogi,
która ani chybi trudniła się jakimiś ciemnymi sprawkami.
W morzu, w czasie przelotu z Sewilli do Safi, Dzika Mrówka i Jego
Brat wdrapali się na maszt statku i dojrzeli stamtąd samotną łódź.
Jak się potem okazało, była to uszkodzona łódź rybacka z prawie do
cna wyczerpanym Arabem i jego rannym synem. Dzięki temu
odkryciu, ratującemu życie ludziom, obaj chłopcy stali się sławni na
statku i udało im się nawet uniknąć kary za samowolne wlezienie na
maszt.
---